Mistrz przechadzał się pewnego po południa po lesie ze swoim uczniem i poprosił go żeby przyniósł mu wodę ze strumyka, który minęli parę kilometrów wcześniej.
Uczeń wrócił po pewnym czasie i oznajmił, że nie mógł przynieść wody, ponieważ strumyk nie był tak klarowny jak wtedy, gdy tamtędy przechodzili. Był czymś okropnie zmętniony. Budda nalegał, aby wrócił i przyniósł mu z niego wodę. Po pewnym czasie uczeń wrócił z wodą i padł do jego stóp dziękując za przesłanie, które dopiero co zrozumiał.
Gdy tak siedział wystarczająco długo i czekał aż osad opadnie na dno strumienia pojął, że jest to metafora do naszego umysłu, który miewa od czasu do czasu taki mętlik gdy o czymś myślimy.
Dopiero wtedy, kiedy potrafimy odpowiednio się wyciszyć, zamęt opada i pojawia się krystalicznie czysta idea.