Fala przypływu…
Człowiek zachorował. Z dnia na dzień czuł się coraz gorzej, słabł, tracił koncentrację, miał wrażenie, że życie z niego wycieka. W końcu postanowił pójść do lekarza. Lekarz zbadał człowieka i nie znalazł żadnych fizycznych przyczyn choroby.– Czy jest pan w stanie wypełnić dokładnie wszystkie moje instrukcje w ciągu jednego dnia? – zapytał lekarz.
– Tak, doktorze, – odparł człowiek.
– W takim razie proszę, aby spędził pan następny dzień w miejscu, z którym związane są pana najszczęśliwsze wspomnienia z dzieciństwa. Może pan zabrać ze sobą jedzenie, ale proszę, aby pan z nikim tego dnia nie rozmawiał, nie czytał książek, nie pisał, nie oglądał telewizji ani nie słuchał radia.
Następnie lekarz wręczył człowiekowi cztery złożone kartki papieru i poprosił, by zalecenia z pierwszej kartki człowiek przeczytał o dziewiątej rano, z drugiej – w południe, z trzeciej – o piętnastej, a z czwartej – o osiemnastej.
-Mówi pan poważnie? – zapytał człowiek z niedowierzaniem.
– Gdy otrzyma pan rachunek za moje usługi, to zrozumie pan, że mówiłem poważnie, – odparł lekarz.
Następnego dnia człowiek udał się na wybrzeże. O 9 rano otworzył pierwszą kartkę i przeczytał: „Słuchaj uważnie!”
Człowiek pomyślał, że lekarz ma chyba coś z głową…Jak to: słuchać uważnie przez trzy godziny???. Ponieważ jednak obiecał, że rzetelnie wykona instrukcje, człowiek zaczął słuchać. Najpierw słyszał zwykły szum morza i krzyki ptaków. Po jakimś czasie zaczął wyławiać inne dźwięki, które początkowo nie były takie oczywiste. Wsłuchując się w nie, człowiek myślał o tym, czego w dzieciństwie nauczyło go morze – cierpliwości, szacunku i poczucia współzależności wszystkiego, co istnieje. Człowiek słuchał dźwięków, słuchał ciszy i narastało w nim poczucie spokoju.
W południe otworzył drugą kartkę papieru i przeczytał: „Spróbuj wrócić wstecz!”
– Jak to: wstecz??? – zdziwił się człowiek. – Może chodzi o powrót do dzieciństwa, do szczęśliwych wspomnień?
Człowiek zatopił się w myślach o swojej przeszłości. Przypomniał sobie najlepsze chwile, wracał pamięcią do najdrobniejszych szczegółów, a w środku robiło mu się ciepło.
O trzeciej popołudniu człowiek rozwinął kolejna kartkę. Do tej pory instrukcje były łatwe, ale tym razem lekarz przesadził. Na kartce było napisane: „Sprawdź swoje intencje!”
Początkowo człowiek zajął pozycję obronną. Myślał o tym, do czego dążył w życiu – o sukcesach, o sławie, o bezpieczeństwie – i znajdował pozytywne intencje do wszystkich swoich dążeń. Nagle jednak dotarło do niego, że te wszystkie motywy nie są dość dobre i być może, stąd bierze się jego obecny depresyjny stan. Człowiek starannie przeanalizował motywy swoich działań. Pomyślał o szczęśliwych chwilach z przeszłości i znalazł odpowiedź.
– W pewnej chwili, z absolutną jasnością zdałem sobie sprawę, – opowiadał potem, – że jeśli motywy są niewłaściwe, to nic w życiu człowieka nie może być prawidłowe. Nieważne, kim jesteś – listonoszem, fryzjerem, agentem ubezpieczeniowym czy gospodynią domową. Jeśli kieruje tobą intencja czynienia czegokolwiek na rzecz innych, to twoje sprawy idą w dobrym kierunku. Jeżeli natomiast jesteś skupiony jedynie na własnych korzyściach, to sprawy idą w złym kierunku – to prawo jest tak samo oczywiste, jak prawo przyciągania.
Gdy zegar wybił osiemnastą, okazało się, że ostatnia instrukcja jest najłatwiejsza: „Napisz wszystkie swoje obawy na piasku” – przeczytał człowiek z czwartej kartki.
Ukucnął i napisał kawałkiem muszli kilka słów. Potem odwrócił się i ruszył przed siebie. Nie oglądał się. Wiedział, że za chwilę nadejdzie fala przypływu.
Arthur Gordon