Dzisiaj tj. 14.03.2914 kończy się Światowy Tydzień Mózgu. Trochę przeszedł bez echa, w przeciwieństwie do walentynek.
Moim zdaniem – mózg to jeden z najcudowniejszych „wynalazków w dziejach ludzkości”.
Im więcej odkrywam, tym bardziej jestem zafascynowana.
Ludzki mózg waży średnio 1400 gramów, ale zużywa około 17-20 % całej energii.
Mózg Kobiety waży średnio o 100 gr mniej. Już widzę, jak niektórym osobnikom zaświeciły się oczy, by coś powiedzieć… No to dla Was specjalnie kolejna informacja: mózg Alberta Einsteina ważył jedynie 1230 gramów. Ta da !
Jedna piąta tego, co zjadamy przeznaczona jest na podtrzymanie pracy mózgu. Powiedzenie: jesteś tym co jesz, nabiera interesującego znaczenia…
Jeżeli ktoś myśli, że pracując intensywnie umysłowo mamy większe zapotrzebowanie energetyczne to …niestety jest w błędzie, ta wymówka (dużo myślę – więcej jem) nie działa. Największą cześć energii pochłania utrzymanie stanu gotowości do przesyłania impulsów między neuronami. Zatem koszty rozmyślania czy rozwiązywania zadań matematycznych nie zwiększają istotnie zapotrzebowania na energię.
A teraz: wyobraź sobie 12 watową żarówkę – ile da światła ?
Raczej ciemno, no właśnie, mózg zużywa tyle energii, co taka właśnie żarówka w lodówce.
Jeżeli jeszcze czytasz, to kolejna ciekawostka, dzienne zapotrzebowanie mózgu pokrywa energia, którą jesteśmy w stanie dostarczyć zjadając dwa duże banany.
I dalej, badania pokazują, że ewolucja naszego mózgu wciąż nie została zakończona, czy to nie wspaniałe!?
A na koniec jeszcze jedna informacja – zjawisko neurogenezy, to już fakt – czyli tworzenie się nowych komórek nerwowych w określonych strukturach mózgu dorosłych osobników.
Tak, jest to możliwe, tylko nie wszystkie komórki zostają przez mózg wykorzystane, zależy to od tego, czy nowe neurony zostaną aktywnie włączone do już istniejących struktur i wykorzystane do rozwiązywania określonych zadań.
Wtedy mózg uznaje je za przydatne i zachowuje, czyli zakłócenie codziennej rutyny ratuje neurony od śmierci…
Drodzy Klienci i nie tylko – wyskakujemy ze strefy komfortu, by zadbać o piękny umysł…
Informacje do swojego wpisu zaczerpnęłam z rewelacyjnej książki „Neurodydaktyka” Marzeny Żylińskiej, którą czytam i gorąco polecam. Byłam też na jej wykładzie i mam nadzieję, że odwiedzi Śląsk niebawem.