Przygodna na pustyni …

Pewien człowiek zabłądził na pustyni i od dwóch dni wędrował wśród nie kończących się,

rozgrzanych słońcem piachów. Był już u kresu sił. Niespodziewanie ujrzał przed sobą sprzedawcę krawatów. Nie miał on przy sobie nic innego – jedynie mnóstwo krawatów. I natychmiast próbował sprzedać jeden

z nich człowiekowi umierającemu z pragnienia.

Wyczerpanemu i spragnionemu wędrowcy handlarz wydał się szalony: Czyż ktoś przy zdrowych zmysłach próbowałby sprzedać krawat człowiekowi łaknącemu jedynie wody?

Sprzedawca wzruszył obojętnie ramionami i ruszył w dalszą drogę. Przed zapadnięciem zmroku znużony wędrowiec, już z wielkim trudem poruszający zbolałymi nogami, uniósł głowę i osłupiał: znajdował się przed elegancką restauracją, obok której stał szereg samochodów! Budynek był okazały, a dookoła niego rozciągała się pustynia. Z trudem dowlókł się do drzwi restauracji i prawie mdlejąc z pragnienia wyszeptał: – Litości, wody!

 – Przykro mi, proszę pana, – rzekł ze współczuciem uprzejmy szwajcar – nie przyjmujemy gości bez krawatów.

Bruno Ferrero „40 opowiadań na pustyni”

Pytania:

* Jaka była pierwsza twoja myśl po przeczytaniu, tego krótkiego opowiadania?

* Jaki wniosek płynie dla Ciebie z tej bajki ?

5 odpowiedzi na „Przygodna na pustyni …

  1. MJJ pisze:

    – cóż za niesprawiedliwość, być już tak daleko na swojej drodze i „pocałować klamke”
    – brać każdą opcję rozwagę, w życiu nie ma prostej drogi do celu, zatem pozostawmy otwarte głowy

  2. majka pisze:

    nic się nie dzieje bez przyczyny

  3. majka pisze:

    nigdy nie wiadomo co nam się po drodze przyda …..

Dodaj komentarz