Bezpiecznie i szczęśliwie ….

Siedem lat pracy coachingowej, moje kilkuletnie „badania terenowe” i doświadczenia skłoniły mnie do napisania kilku słow.

Sposób w jaki sposób próbujemy czuć się bezpiecznie i szczęśliwie w życiu stoi w sprzeczności z realiami życia…

Odniosę się do dwóch zagadnień, które bardzo często wybrzmiewają (najczęściej w trakcie pracy z kobietami):lęk przed złą opinią, obawa przed krytyką. Przerobiłam ten temat też na sobie, dlatego daje sobie prawo, by o tym napisać.

Lęk przed złą opinią. Mamy pragnienie, aby ludzie myśleli/mówili o nas dobrze. To uczucie ma bardzo głębokie podłoże. U niektórych wszystko, co robią i mówią, służy temu, aby inni dobrze o nich myśleli, żebyśmy byli podziwiani i nie byli pogardzani.

Obawa przed krytyką (nawet konstruktywną). Potrzebujemy szczerych pochwał i nie chcemy być krytykowani. Niektórzy ludzie rozkwitają, gdy otrzymują wyrazy uznania za np. dobrze wykonaną pracę, i jednocześnie rozpadają się na kawałki, gdy są krytykowani, nawet jeśli jest to krytyka konstruktywna. Nie ważne, czy jesteśmy dzieckiem, nastolatkiem czy dorosłym, komplement może podnieś nas na duchu, a krytyka rzucić na przysłowiowe kolana.

 

Czy jesteśmy w stanie uniknąć dyskomfortu w świecie, w którym wszystko nieustannie się zmienia? Czy dobrze jest uzależniać swoje poczucie bezpieczeństwa od innych ludzi ?  Nie i nie.

 

 

Niedawno przeczytałam książkę „Z wielką odwagą” – Brene Brown i pomyślałam sobie: „Szkoda, że nie było tej książki 11 lat temu”. Dlaczego?

Miałam wtedy mistrzostwo w kategorii, co ludzie pomyślą i w kategorii perfekcjonizm.

Perfekcjonizm to nie to samo co dążenie do bycia dobrym, tworzeniem dobrej jakości. Perfekcjonizm to często pogoń za tym co sobie pomyślą. Jak mogę ich zadowolić? Nie jesteś tym co osiągasz!

Zdecydowanie zdrowsze jest pomyślenie o sobie  i zadanie sobie pytania: W jaki sposób mogę się poprawić?

Niecałe 11 lat temu urodziłam dziecko. Nie chciałam ślubu, oczywiście myślałam – co ludzie pomyślą – a jak !

Eksmitowałam się z relacji, bojąc się, że będę sama. Byłam sama, z dzieckiem, gdzieś tam czaił się wstyd…

Konfrontacja z oczekiwaniami rodziny i brakiem akceptacji. Niełatwe. Przeżyłam.

Urodziłam dziecko, niepełnosprawne. Wstydziłam się w różnych sytuacjach, wstydziłam się, że sobie nie radzę. I ten wewnętrzny dialog, co inni (inne mamy, lekarze, rehabilitanci, terapeuci, babcie, znajomi) pomyślą.

I po co ? Po chusteczkę! Czegokolwiek bym nie zrobiła, można było mnie skrytykować.

Długo byłam sama, bycie mamą dziecka z niepełnosprawnością nie jest sexy. Tak myślałam.

Teraz tak już nie myślę. Chylę czoła wszystkim matkom chorych dzieci, matkom samodzielnie wychowującym dzieci. Nie jesteście gorsze i mniej atrakcyjne. Jesteście mega dzielne.

Szanuje partnerów, którzy są związani z kobietami i dają im wsparcie w trudnych sytuacjach.

Byłam jakiś czas bez pracy. Wtedy mózgowy spam szalał.

Chciałam wrócić do pracy. Słyszałam powinnaś być cały czas z dzieckiem (zwłaszcza chorym) rolą kobiety jest to i to…

Zmieniłam branże. Chciałam szkolić i się bałam. Teraz szkolę i czasami się „boję”.

Założyłam firmę. Myśli, czy sobie poradzę, a jak nie, to co inni powiedzą …oczywiście się pojawiały.

Kilka razy rezygnowałam z różnych relacji. Pytania; wypada czy nie wypada, zrobić, powiedzieć, zapytać czy nie?  Gościły w mojej głowie. Teraz czasami też, ale wybieram odwagę, by pytać, robić, mówić.

Idę swoją drogą.

Lęk przed samotnością, utrzymuje nas często w toksycznych związkach/relacjach, jest hamulcem ręcznym działania, obniża jakość życia. Warto pamiętać, że dostajemy do życia dorosłe (gotowe) osoby, to nie surowe ciasto, które sobie upieczemy według własnego przepisu.

 

Działałam, często pod wiatr, zazwyczaj w ciszy, bo nie lubię hałasu. Jak słyszałam musisz być silna, dostawałam wewnętrznych drgawek. Czy musiałam?  Nie, bardziej chciałam sobie radzić, bo jakie miałam wyjście?

Czy było łatwo? Nie. Czy maiłam wątpliwości?: Tak.  Czy czegoś żałuję?: Tak, mogłam więcej prosić o pomoc i mówić, czego nie chcę., Czy popełniałam błędy?: Tak. Czy warto było podążać za sercem, pomimo krytyki innych?: TAK !

Pytajcie siebie, co jest dla was ważne?. Przemyślcie, kiedy nadajecie znaczenie sytuacjom i skąd wiecie, że to wy macie racje. Kiedy lęk powstrzymuje przed działaniem.

 

Słowa Jobsa (już wtedy wiedział, że jest poważnie chory):

 

Świadomość tego, że wkrótce umrę, jest najważniejszym narzędziem, z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia, które pomaga mi dokonywać zasadniczych wyborów w życiu. Ponieważ prawie wszystko – wszystkie zewnętrzne oczekiwania, cała duma, cały strach przed ośmieszeniem lub niepowodzeniem – te rzeczy po prostu znikają w obliczu śmierci, i pozostaje tylko to, co jest naprawdę ważne. Świadomość śmierci to najlepszy sposób, jaki znam, na uniknięcie pułapki myślenia, że masz coś do stracenia. Już jesteś nagi. Nie ma powodu, aby nie podążać za swoim sercem” – są mocne, po co czekać z decyzjami, co jest ważne.

 

Myślenie co pomyślą inni, zatruwa umysł. Chcesz mieć spokojniejsze życie, uspokój swój umysł. Działaj.

Kobiety, to głównie z myślą o was. Jesteście cenne.

 

 

 

 

 

Możliwość komentowania jest wyłączona.